Nie tak dawno na Blipie ^szpiegowsky wyraziła życzenie ujrzenia notatników, które zrobiłem – a o których wspomniałem już i u siebie, i u Wesołego Terrorysty. Niniejszym spełniam to życzenie – oto zdjęcia moich notesów:)
Jako pierwszy – notatnik, o którym pisałem kiedyś. Zrobiony ze zwykłego zeszytu i okładki starego kalendarza.
Nie wygląda zbyt ładnie…
Służy mi do zapisywania wszelkich przydatnych myśli – ale takich “na przyszłość”. Są tam więc i pomysły na notki, i przemyślenia wszelakie, i plany “byznesowe”, i sposoby zbawienia świata…
W środku – zwykły zeszyt.
Z tyłu tego notatnika prowadzę arcyskomplikowany spis treści, aby się nie pogubić w natłoku pomysłów:) Całość ma format A4 i grubość 96 kartek plus okładki.
Jako drugi – notes, który wykonałem dla mojej Ukochanej. Bo mnie poprosiła.
W porównaniu z poprzednim – arcydzieło.
Złożony z dwóch tzw. zeszytów do słówek – format A5. Okładka z czarnego weluru, niebieska wstążka, na grzbiecie gumki do trzymania długopisu. No i to, co w poprzednim notesie – gumka spinająca okładki. Z powodu szalonego pomysłu okładki są lekko wypchane jakimś miękkim wypełnieniem – ale nie jest to zbyt widoczne. Okładki wzmocniłem średniej grubości tekturą ze sklepu dla plastyków (przy okazji – taką tekturę można nabyć wyłącznie w formacie A1 albo zbliżonym…niezbyt wygodne w transporcie – na szczęście sprzedawczyni w sklepie w Sopocie zgodziła się przeciąć całość na cztery części). Okładka sklejona z notesami za pomocą kleju Pattek SOS.
I ostatni, moje narzędzie do GTD. Okładka do dwóch notesów.
Coś słaba ostrość wyszła...
Materiały identyczne jak poprzednio – czarny welur, średniej grubości tektura w okładkach. Żadnego spinania gumkami. Miejsce na długopis – zupełnie przypadkiem pomiędzy okładkami.
Długopis wsuwam w przerwę w materiale.
Do tego w środku dwa notesy, formatu A6, zahaczone o wszyte gumki. W notesie po lewej “łapię” pomysły, w notesie po prawej – mam uporządkowane listy.
Póki co – to wszystko. Zastanawiałem się, czy nie zacząć produkować tego na Allegro:) Ale musiałbym liczyć drożej niż za najdroższego Moleskine’a. Może i materiały wychodzą taniej, ale mój czas jest bezcenny. Co do kosztów materiałów – to nie wychodzi jakoś strasznie drogo, bo kupiony materiał czy tektura wystarczą na kilka(naście) notatników. Najdroższe w każdym notesie są: zeszyt, klej i czas. bo roboty z tym jest sporo.
Ale satysfakcja z posiadania takiego notesu – bezcenna.
no więc:
OdpowiedzUsuńmam pomysł na nieco inny DIY ;-)
generalnie różne pomysły na różne rzeczy.
ale czasami idę też na łatwiznę ;-)
otóż: w celu takich nie moleskinowych notatników/szkicowników
wyżebrałam od chłopaków okładkę skórzaną od kalendarza (z kieszonkami i firmowym zapięciem ;-)
wystarczyło dokupić odpowiednio gruby brulion jako wkład ;-)
@szpiegowsky: no właśnie, takie okładki to fajna sprawa - o ile są. A jak nie ma, to trzeba kombinować:) Zresztą miałem gdzieś takie okładki, ale trochę nieporęczne to było. No i takiego notatnika do GTD nigdzie nie widziałem:)
OdpowiedzUsuńcichy:
OdpowiedzUsuńokładka kalendarza wyżebrana od chłopaków: w środku brulion a%, tylko oczywiście ilość kartek ok 200..
jedynie jeszcze nie rozwiązałam kwestii wkładek do chronosa- mam też wyżebraną chronosową skórzaną okładkę.
ale być może będą tam pasować zwykłe wkłady do segregatora (a5).
ewentualnie kwestia kupienia bloku i praca z dziurkaczem ;-)
http://chronos.pl
OdpowiedzUsuń@szpiegowsky: widzę, że mam do czynienia z fachowcem:)
OdpowiedzUsuń@cichy:
OdpowiedzUsuńz byle kim się nie zadajesz ;-)
Jesuuuuu, jestem pod wrażeniem, chyba by mi sie nie chciało...ale samodzielne wykonanie nadaje tym moleskinom (bo grzechem byłoby wymsknięcie sie słowa notesom:) ), bardzo osobisty, wręcz intymny charakter...brawo! Cichy, brawo!
OdpowiedzUsuńNo proszę, maniacy mają swoją manię, a my mamy swoją. "Mam talent" się przy Was chowa ;)
OdpowiedzUsuń@szpiegowsky: że tak powiem - no ba! I w ten sposób chwalimy się oboje, nawzajem:)
OdpowiedzUsuń@Beata: mi też się nie chciało, nie chciało...ale zachciało:) I masz rację - to są notesy ze wszech miar osobiste.
OdpowiedzUsuńA nazywanie ich moleskinami może być dopuszczalne - tak jak na jednorazowe pieluchy mówimy pampersy, a na buty sportowe - adidasy. Podoba mi się:)
@slawkas: a myślałem, żeby pójść na casting do "MT" - ale nie z tekstem "umiem robić notesy", a raczej "umiem wkurzać ludzi". Ciekawe, co na to jury?:)
OdpowiedzUsuńMania? Raczej potrzeba - matką wynalazku oczywiście:)
nie, no,
OdpowiedzUsuńto i ja się będę musiała pochwalić moimi babskimi DIY ;-)
choćby z własnoręcznym lisem na czele :D
http://szpiegowsky.blogspot.com/2009/10/komorkowa-sesja-moleskinowego-case-tez.html
OdpowiedzUsuń